Wydarzenie to, które nota bene było pierwszym wspólnym przedsięwzięciem organizowanym przez drużynę, można by podsumować jednym prostym działaniem: Nadzwyczajny program + nadzwyczajni ludzie = nadzwyczajna impreza :)
Och, przepraszam, że wyprzedzam fakty :) ale miało być od programu i tak jakoś się zagalopowałam. Tak więc program przygotowywany był z należytą pieczołowitością i starannością w Kwaterze Głównej Szpiega przez wybitną grupę ludzi do zadań specjalnych. Członkowie ekipy rozumieli się bez słów; czasem tylko ustalali coś za pomocą szyfru… :D Po kilkugodzinnych zmaganiach powstał PLAN IDEALNY. Od razu widać, że trafili mi się przyszli programowcy. ;)
Och, przepraszam, że wyprzedzam fakty :) ale miało być od programu i tak jakoś się zagalopowałam. Tak więc program przygotowywany był z należytą pieczołowitością i starannością w Kwaterze Głównej Szpiega przez wybitną grupę ludzi do zadań specjalnych. Członkowie ekipy rozumieli się bez słów; czasem tylko ustalali coś za pomocą szyfru… :D Po kilkugodzinnych zmaganiach powstał PLAN IDEALNY. Od razu widać, że trafili mi się przyszli programowcy. ;)
Wreszcie nadszedł dzień noclegu. Co to będzie? Jak to będzie? Przecież to pierwszy nocleg drużyny… Ale nic to, szliśmy według planu. Więc były tosty (hmmm :D), śpiewanki, gry, zabawy, bajki interaktywne, szaleństwa na sali gimnastycznej, opowieści z krypty… no i KISIELLL… Ach, co to był za kisiel! – chciałoby się rzec. Na pewno niepowtarzalny, czyli po harcersku: fenomenalny, fantastyczny, kapitalny, no i fajny ;) NIE RÓBMY TAKIEGO WIĘCEJ. :D Poza kisielem wszystko wyszło… tańce nie wyszły ;) ale obiecuję to nadrobić, jakem druhna.
Z harcerskim pozdrowieniem